Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2023

***

Lato pachnie ciszą i wilgocią skóry.  Gna na oślep w przypływie czereśni.  Moszczą się w koszu, w garści, na języku.  Niedoniesione do słoika i do wspomnień. Zmienia się pejzaż i zegar książek. Czytam je uchem. Oko zasypia i nie chce  się budzić. Zasypia ciało. Zrywam się  do biegu. Ujarzmię je nim minie. Złotem zaklinam zmarszczki. Zmierzch włosów  rozganiam łagodnym śpiewem pędzla. Odtrącam lustro. Tańczę na wrotkach.  W muślinowej sukience łatwiej władać światem. O świcie wracam po słoneczne perły na Orlej Perci. Szarlotka na Ornaku. Warkocze pełne halnego. Otwarte dłonie  Wołowca. Przede mną otwarte. Dla mnie. 01.08.2023

***

  Jesteś? Twoje palce na moim nadgarstku.  Moje palce na twoim. I twój kaszel. Świat się rozwarstwia. Świata już nie ma. Sanki pędzą w dół. Rozbija je cisza. Jesteś? Cisza na moim nadgarstku. Cisza na twoim. Którego nie ma. Zaciągasz się śmiercią aż cię usłyszy. Kusi cię jej powab. ... Nie będzie łez po tobie.  Rozpaczy po człowieku,  który mnie nie wybrał. ... Jesteś? Twoje palce na mojej twarzy. Moje palce na twojej.  Mną się zaciągnij. Życiem. 15.08.2023

Brama

       Stała mu się w burzy. W bramie mu się stała. Taka cicha. Taka jasna. Taka pewna. Stała mu się jak przystań. Cumowanie było łagodne. Wokół sztorm ryczał, spieniały się w nim tajfuny wódki, nigdy niestrawione, nigdy nieoddane, nieprzyjęte jak należy, do dna. Przed dnem się odwracały, w wirze ku górze, w kłębach, w odmętach. Wgłębiały się, przepalały myśli, żarły oddech. Brały sobie w jedyną, bezowocną podległość jego ciało na pastwę wydalone z pordzewiałej łupiny czasu i wiecznej nocy, którą w sobie stworzył, aby w niej zostać. I umartwiać się, jak lubił. Karmiony i pojony wódką. Karmiony i pojony sobą. Pomiędzy ścianami domu. Kiedy go jeszcze miał. Pomiędzy ścianami domów. Kiedy je jeszcze miał. Między ulicami miast. I redakcjami, w które się wtapiał, żeby się wytopić. Po pierwszym niedotrzymanym terminie. Korekty albo kolejnego rozdziału. I kolejnego. Wszystko jedno. Zaliczki. Były. Zdarzały się. Najpierw. Potem się zwiedzieli. Biesiadnicy na stypie geniusza. I geniuszu. Zwiedzi