PAMIĘĆ

     

    

   Wczoraj. Z telewizora, włączonego nieopatrznie, na zbyt długą chwilę, straszyła pamięć. 
      Miałam szesnaście lat, kiedy pierwszy raz przekroczyłam bramę obozu w Oświęcimiu. Pierwszy. Ostatni.  
     Baraki. Widziałam. Twarze. Serca. Zdeptaną godność. Zapach śmierci unosił się nad pryczami. Kołysał pajęczynę lat. Skrzepy z niej spadały. Pod nogi.
      Gabloty. Okulary. Buty. Łańcuszki. Strzępy ubrań. Pasiaki. Zęby. Runęłam w te sterty, przeturlałam się ledwie tłumionym szlochem. Krew była wszędzie. Nic poza nią. Ofiary. Wokół. Wyłącznie. Ci, którym najpierw skrwawiono ciało, potem myśli, emocje, pamięć; których zbezczeszczono zanim osunęli się pod murem, zanim w gazowej chmurze opadli jak płatki śniegu. Ci, którzy im to uczynili; gdyby przypomnieli sobie o człowieczeństwie, stłamszonym pomiędzy wylotem lufy a pancerzem bestii, wybraliby własną zagładę.          
     Dzieci. Morze martwych dzieci.
     Ciemno. Coś boli.           
     Ocknęłam się poza. Poza krwawą, napuchniętą blizną. Poza raną, której nie zaszyje nawet dratwa. Sny ścigały mnie przez wiele miesięcy. 
       Nigdy więcej.

       Kiedy Szatan z upiornym wąsikiem rozdawał miliony niezawinionych śmierci, Bóg w schowku na Żyda zanosił się od płaczu.  
      
        Dziś słońce. Nad grobami też promienieje. Nad grobami też.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BABCIA JADWINIA

JAK MAMA T. GRUSZKI WARZYŁA