***
Lato pachnie ciszą i wilgocią skóry. Gna na oślep w przypływie czereśni. Moszczą się w koszu, w garści, na języku. Niedoniesione do słoika i do wspomnień. Zmienia się pejzaż i zegar książek. Czytam je uchem. Oko zasypia i nie chce się budzić. Zasypia ciało. Zrywam się do biegu. Ujarzmię je nim minie. Złotem zaklinam zmarszczki. Zmierzch włosów rozganiam łagodnym śpiewem pędzla. Odtrącam lustro. Tańczę na wrotkach. W muślinowej sukience łatwiej władać światem. O świcie wracam po słoneczne perły na Orlej Perci. Szarlotka na Ornaku. Warkocze pełne halnego. Otwarte dłonie Wołowca. Przede mną otwarte. Dla mnie. 01.08.2023