O TYM, JAK MODNY WU Z OBUWIEM SIĘ WADZIŁ
Żyli raz sobie pan Wu z panią Wa. Pan Wu był modny, Pani Wa cierpliwa. Pewnego lata Wu zorientował się nagle, że pod łóżkiem sypialnianym zalega kolekcja nienoszonych jeszcze, dziewiczych butów. Jął je zatem wyciągać, mierzyć, stopy przystrojone kontemplować. Za liczenie się nie brał, bo już na oko było widać, że do setki dojść może. Zawstydził się nieco objętością swych zbiorów, bo łatwo rozpoznał, że żonę swą, piękną Wa, dawno prześcignął. Ba! Czego się spodziewać po elegancie, który zgromadził z ćwierć tysiąca krawatów, zaś koszulami wieś sporą mógłby obdzielić? Kolekcja butów reszcie garderoby ustąpić nie może! Przegląd trwał i trwał. W efekcie kilka par, porządnie wypastowanych i wybłyszczonych w przedpokoju stanęło, czekając na swą kolej w testowaniu. TEST PIERWSZY Modny Wu w nowe półbuty przyodzian wyruszył na rekonesans do miasta. Coś tam miał kupić, coś tam planował załatwić. Żeby si...